Frankowicze na cenzurowanym. Reportaż TVN24 i Barbara Husiew

Lincz za kredyt we frankach, frankowicze i zabójcze kredyty, kurs franka 

Ku mojemu zaskoczeniu bohaterka reportażu została słownie zlinczowana, za to, że poskarżyła się na kredyt we frankach. Poniżej, o tym, że frankowicze w Polsce nie mają łatwego życia.

W materiale:

Kto kogo zlinczował?Co banki robiły 10-15 lat temu?Co mają robić frankowicze?

Zasubskrybuj proszę mój kanał i nie przegap nowego filmiku.

Reportaż TVN24 i Barbara Husiew - frankowicze polscy

Tvn24 opublikował reportaż, w którym przedstawia smutną historię Pani Barbary, która 10 lat temu wzięła kredyt we frankach i pomimo spłacania ma dzisiaj do oddania więcej niż wzięła. Na co dzień pani Barbara pracuje w biurze reklamacji jednej z sieci marketów ze sprzętem elektronicznym. W kwietniu tego roku przestała płacić raty kredytu.

Wiem, bo widzę, ze mamy czasy, w których niektóre grupy społeczne są szczególnie wspierane przez państwo i empatia do frankowiczów wydaje się niezasadna i budzi kontrowersje. Ale ocenianie ludzkich decyzje sprzed 10 lat jest tak samo trafne, jak komentowanie meczów po dwóch piwach. Każdy wtedy jest specjalistą, ale na murawie nikt nie pokaże swoich umiejętności.

Jak sami widzicie, komentarze wołają o pomstę do nieba i ciekawi mnie, czy Ci ludzie tak samo surowo oceniają własne życiowe decyzje. Bo sprawiają wrażenie nieomylnych, i zapewne... wypróżniają się na biało. Frankowicze są dla niektórych uosobieniem próżności i pychy, a tymczasem, codziennie podejmujemy niewłaściwe decyzje i często uchodzi nam to na sucho.

Co banki robiły 10-15 lat temu?

10 lat temu miałem krótką karierę w znanym banku i był nieoficjalny nakaz z góry, że gdy ktoś pyta o frankowy kredyt, to trzeba było mówić, ze jest dobry i ma dobre rokowania i faktycznie tak mówiono w telewizji.

Ponadto internet wówczas nie był tak bogaty w poradniki, bo sam YouTube powstał w 2005 i jeśli w telewizji mówili, że kredyt we frankach jest dobry, to inni to powtarzali i wszyscy byli przekonani że to dobre rozwiązanie. Nie istniała inna alternatywna porada.

Ludzie brali frankowy zamiast złotówkowego bo zgłupieli od tych stale powtarzanych mądrości. Tylko kompletny lajk brał pożyczkę w złotówkach. Zatem to, że ktoś obecnie ma coś we frankach, to owszem musi wziąć to na klatę, że kursy walut skaczą, ale skoro nie możemy palić marihuany, to dlaczego możemy brać kredyty, które po 10 latach doprowadzą nas do samobójstwa. Dlaczego Państwo nie chroni i nie wspomaga ludzi, którzy podjęli złą decyzję, bo innej nie wypadało podjąć.

W 2008 inaczej mówiono o kredycie we Frankach

Wystarczy prosta analiza sytuacji społecznej w 2008 roku, by wprowadzić przepis, który zwolni ludzi od podjętych decyzji za czasów, gdy istniała zupełnie inna atmosfera medialna. Podobnie jak jest z zaginionymi dokumentami z historią zatrudnienia, państwo polskie dopuszcza wyciąganie średnich wartości składek, gdy brakuje informacji, jakie były one w rzeczywistości, Tak działa nowoczesna gospodarka tworzona przez ludzi rozumnych. Jednak wóczas nie znano określenia "frankowicz", bo nikt się nie spodziewał, że obywatel jest tak słabo chroniony przez machinę bankową.

Bowiem bohaterka reportażu Pani Barbara swój dom nazywa frankowym pałacem, a chodzi o dwupokojowe mieszkanie z ogródkiem, które za kredyt hipoteczny kupiła z mężem w 2008 roku. Owy kredyt był we frankach szwajcarskich, które bank przeliczył na złotówki i wypłacił. Zatem pożyczyła 262 tysiące, a po 10 latach spłacania kredytu musi jeszcze oddać bankowi 397 tysięcy.

Frankowy pałac i samobójstwo!

Uśmiech znika z twarzy Barbary, gdy zaczyna opowiadać, jak niedługo po tym, gdy z mężem zaciągnęli kredyt, frank zaczął wędrówkę w górę i rata kredytu skoczyła o kilkaset złotych. Ona wówczas zarabiała 1700 złotych, więc ktoś musiał zarobić więcej, żeby na to wszystko starczyło i niestety stało się, jak się stało, mąż nie wytrzymał i popełnił samobójstwo.

Jak podaje TVN, na razie odbyły się dwie rozprawy. Pani Barbara żąda w sądzie m.in. unieważnienia umowy kredytowej, bo twierdzi, że bank wbrew prawu bankowemu nie określił w umowie konkretnej kwoty w polskich złotych, jaką miało dostać małżeństwo. Bank nie chce komentować sprawy, powołując się na tajemnicę bankową. Kobieta stałą się symbolem polskich frankowiczów, ale przepłaciła to zdrowiem i spokojem rodziny.

Co mają zrobić frankowicze?

Jak czytamy na Wyborcza BIZ, projekty zapewniające przewalutowanie kredytów we frankach na złote, nie mają szans na wejście w życie. Ogromne koszty mogłyby bowiem wywrócić sytuację finansową kilku banków do góry nogami i wywołać kryzys gospodarczy.

Money PL podaje, że pomoc osobom zadłużonym we franku szwajcarskim zdążyły obiecać już niemal wszystkie partie i niemal wszystkie partie zdążyły o tym zapomnieć. Przykład Pani Barbary może zachęcić frankowiczów do kolejnej fali pozywania banków, choć szanse na korzystne dla klientów rozstrzygnięcia są nikłe.

Jak wynika z przytoczonego przeze mnie przykładu Pani Basi, mimo blisko 10 lat spłaty, zadłużenie kredytobiorcy jest znacznie wyższe niż wypłacona kwota kredytu. Jednak pozostając przy franku, zawsze pozostaje nadzieja, że kiedyś kurs istotnie spadnie, a wraz z nim zadłużenie wyrażone w złotych. obecnie mamy w Polsce historycznie najniższe stopy procentowe (podstawowa stopa wynosi 1,5 proc.). Ci, co mają kredy złotówkowy, mogą spać spokojnie, bo to już czterdziesty miesiąc z rzędu, gdy główna stopa procentowa w Narodowym Banku Polskim jest na rekordowo niskim poziomie.. Taki stan utrzymuje się od marca 2015 roku. Obecnie osoba zadłużona w złotówkach płaci 4 zł mniej od tej, zadłużonej we frankach, jeśli ich kredyty zostały zaciągnięte w tym samym dniu.

Uważam, że obecnie z okazji zbliżających się wyborów warto pisać do polityków, ludzie oczekują, by ktoś stanął w ich obronie i na pewno znajdzie się kandydat, który chce wzmocnić swoją pozycję, poprzez pomoc frankowiczom.

Pani Basiu? Proszę walczyć.

Tyle w temacie, kolejny materiał w przygotowaniu, zapraszam do subskrypcji, by go nie przegapić.